Zastanawiał się ktoś kiedyś, dlaczego tak często słyszymy "to TYLKO dziecko" zamiast " to AŻ dziecko"?
Ja zastanawiałam się wielokrotnie przez wiele lat i nadal to robię, nie będąc w stanie tego zrozumieć.
Takim tokiem myślenia kierowała się moja rodzina. Obnażała problemy dorosłych bez zastanowienia, jak to wpłynie na uczucia i światopogląd dzieci. Miedzy innymi mnie. Chyba myśleli, że jako dziecko nic nie rozumiem , a ja rozumiałam wiele...bardzo wiele...
Moja mama nie miała koleżanek, którym mogłaby się wypłakać w rękaw. Rozmawiała z babcią , albo z nami. Bardzo często poruszała temat zdrad ojca. Mówiła o tym przy nas i nawet nam. Ja w pełni rozumiem jej ból i cierpienie, ale czy nie pomyślała, że ta wiedza jest nam zbędna? Przecież to były sytuacje i problemy na linii mąż - żona, a nie ojciec - dzieci. W filmach widziałam, jak rodzice tworzyli nawet fikcyjny obraz rodziny, aby dzieciom nie bylo przykro, a u nas to wszystko szło w zupełnie odwrotnym kierunku. Nie patrzono na nasze odczucia. Wtapiano nas w świat problemów dorosłych bez naszych chęci ku temu. Jak małe dziecko czy nastolatek mieli poradzić sobie z tą wiedzą? Znienawidzić ojca? Wyrzec się go? Ale dlaczego, skoro sama matka się go nie wyrzekła i trwała w tym związku, mimo ciągłego bólu i żalu?
Występki ojca sa o wiele gorsze. Pamiętam, ze któregoś razu ojciec zabrał mnie i brata na przejażdżkę służbowym autem. Po drodze zabrał jakas kobietę i jej syna. Zatrzymaliśmy sie na leśnej polanie. Ja bawiłam się z bratem w chowanego dookoła samochodu i pobliskich drzew. Tamten chłopiec się nam przyglądał, ale nie został zaproszony do wspólnej zabawy. Natomiast nawet dzisiaj mam w oczach żywy obraz ojca leżącego na trawie na przeciwko tej kobiety. Nie jestem w stanie dziś odtworzyć jej twarzy, głosu, imienia...wiem poprostu ze byla. Leżeli z podpartymi rękoma głowami i rozmawiali. Tata przeżuwał długą słomkę. Nie wiem teraz czy się nie dotykali i nie uprawiali sexu, czy skutecznie to wyparłam, ale takiej sytuacji nie pamiętam. Za to myśl o tym wydarzeniu powracała jak bumerang przez lata. Nie powiedziałam o tym nigdy nikomu. Nawet z bratem, który był tam ze mną, nigdy o tym nie rozmawialam. Nie wiem, czy tata zakazał mówić o tym komukolwiek czy sama wiedząc, że to coś złego nie potrafiłam o tym rozmawiać? Nie pamiętam...ale samo zdarzenie pamiętam i tłumiłam pamięć o nim przez wiele lat, ale nie chciało ulecieć z mojej świadomości.
Innym pamiętnym zdarzeniem była wielka granda urządzona przez ojca. Nie pamiętam , jaki byl jej powód, ale za to dokladnie pamiętam jeden jej element. Pięści okazały się niewystarczające i ojciec sięgnął po siekierę. Mama wystraszyła się i uciekła do łazienki. Zamknęła drzwi na klucz. Ale to nie była przeszkoda dla taty, który zaczął energicznie rąbać drzwi. Bardzo bałam sie o mamę. Podbiegam do drzwi i chwyciłam sie obiema rączkami klamki, na której wisząc wołałam jak najgłośniej potrafiłam jednocześnie zalewając sie łzami "MAMUSIU PROSZĘ NIE WYCHODŹ". Ale moja reakcja, strach, płacz, lek, czy nawę sama obecność nie wzruszyła ojca. Nie wiem czy był w takim transie, czy nic go nie obchodziłam...ale nie przestawał...dopiero przyjazd policji spowodował, że mama uszła z życiem. Gdyby się tak nad tym zastanowić to ja też... Po latach zastanawiałam sie co by bylo gdyby ta siekiera mu sie wysunęła? Gdybym jako trzylatka oberwała siekiera, która świstała mi wtedy nad głową, dziś by mnie nie było....
Mam wiele przykrych wspomnień z czasów dzieciństwa. Jednak patrząc na to w szerszej perspektywie, to był to chyba dla mnie mimo wszystko najlepszy czas w zyciu. Żyłam zamknięta w ścianach domu i granicach podwórka. Ale okazuje się, że nie było to najgorsze. Najgorsze zdarzyło się, kiedy wyszłam poza ten świat. Zobaczyłam jak żyją inni ludzie i zrozumiałam, ze my jestesmy patologiczni. Okazało się, że inni też to widzą, ale zamiast wyciągnąć rękę właśnie do takiego dziecka, to jeszcze gnoili bardziej niż podły los.